Do zatoczki służącej za prowizoryczny port w Livie nadpłynęło dziesięć statków o białych żaglach z haftowanymi złotymi niciami Gwiazdami Ädrosa. Jakież było zdziwienie Fenocjan, gdy zobaczyli obcych przybyszy zza morza. Nie ustąpiło ono również, gdy przybysze zaczęli przemawiać do nich. Nie rozumieli obcego języka intruzów, także wtedy, gdy wyraźnie zmienili oni język na jeszcze inny. W końcu jeden z przybyłych zaczął przemawiać w kolejnym języku, był to xorphijski. Dobrze się złożyło że w tłumie Fenocjan był Xorhijski imigrant, który mógł przemówić ich słowa. A było co szłuchać.
- Fenocja to będzie ciężki orzech do zgryzienia. No ale czego się nie robi dla Wiary - powiedział jeden z nich odbijając od brzegu.
Odpłynęli w stronę zachodzącego słońca krzycząc "Für ̶D̶e̶u̶t̶s̶c̶h̶l̶a̶n̶d̶ Kirym!"
Nie dane mu było jednak dokończyć, bo oberwał kamieniem w łep od jednego z miejscowych. Reszta też zaczęła się powoli wycofywać, zdecydowali się na desant po drugiej stronie półwyspu.Fenocjo, ludu Alpaki,
oto posłyszawszy, że nastało Królestwo Fenocji na gruzach Felencji, Patriarcha Marsylii wysłał delegację, która miała przywieść podarki, a może także zacząć nawracać na wi-
- Fenocja to będzie ciężki orzech do zgryzienia. No ale czego się nie robi dla Wiary - powiedział jeden z nich odbijając od brzegu.
Odpłynęli w stronę zachodzącego słońca krzycząc "Für ̶D̶e̶u̶t̶s̶c̶h̶l̶a̶n̶d̶ Kirym!"